Dzi jest sobota, 20 kwietnia 2024 roku
Imieniny obchodzi: Czesaw, Agnieszka, Marian, Czech

AKTUALNOCI

PRACA    OGŁOSZENIA    

REKLAMA

To był czas…
Dodano: 2012-07-02 22:52:48

Pamiętam, kiedy pierwszy raz trafiłem na Mysią Wyspę. Nie wiedziałem co to za miejsce. Początkowo byłem przekonany, że pozostałości betonowych fundamentów to resztki umocnień Wału Pomorskiego. Wał Pomorski to hitlerowcy a zatem najgorsze zło jaki spotkało naszą cywilizację, więc pewnie dlatego w ruinie. Później dowiedziałem się, że „za Niemca” była tam restauracja. (???) Restauracja! Wokół drzewa, pale wystające z wody, ptaki i od czasu do czasu przemykający się wędkarze... po restauracji nie ma śladu. Nawet się kawy nie można napić! Z czasem zacząłem się głębiej interesować restauracją Mauseinsel. Na starych fotografiach widać wytworne towarzystwo zasiadające przy stolikach pod gołym niebem. W dali, na niewielkiej scenie otwarty, czarny fortepian koncertowy. Nie raz wsłuchiwałem się w leśną ciszę, by wyłapać choćby echo tamtych wydarzeń. Gwar bawiących się ludzi, muzykę wykonywaną na żywo, bez prądu… Po tamtym świecie nie pozostało praktycznie nic. Ci, którzy wówczas gościli na Mysiej Wyspie w czasach jej świetności, pewnie nawet przez chwilę nie pomyśleli nad tym, że ich rzeczywistość zniknie. Nigdy nie powróci. Nie pozostanie kamień na kamieniu.

Dziwiło mnie zawsze to, że przez tyle dekad nikt się tym specjalnie nie przejmował. Parę lat temu zaczęło się mówić, że są plany by przywrócić Mysiej Wyspie jej pierwotne, rekreacyjne przeznaczenie. Wtedy używało się dość często nazwy Grzybek – ni przypiął, ni przyłatał. Takie samo farbowanie trawy jak z wieżą Bismarcka na siłę przezywaną wieżą Przemysława(!!!). Pomyślałem, że to dobra wiadomość. Świetna myśl. Przecież ludzie są tacy kreatywni. Można wszystko odbudować. Skoro coś się sprawdziło już kiedyś można do tego wrócić.

W końcu dotarła do mnie informacja, że Mysia Wyspa ruszyła. Było to może cztery lata temu. Większość roku spędzałem w Warszawie, tak więc nie mogłem się doczekać powrotu do Szczecinka. Jak tylko pojawiłem się na Ziemi Szczecineckiej z marszu postanowiłem odwiedzić to ciekawe miejsce po drugiej stronie jeziora Trzesieckiego. Nigdy nie zapomnę tego widoku: okazyjnie kupiona przyczepa kampingowa do połowy przykryta niebieską, szeleszczącą plandeką, obok chwiejący się turystyczny grill na jego ruszcie trzy wyschnięte na amen kiełbaski. Wszystko okraszone muzyką stacji radiowej gdzie repertuar, nie będący najwyższych lotów, kierowany jest do mas zawsze na czasie. A wszystkiemu monotonnie akompaniuje czerwony, pierdzący agregat prądotwórczy. Co to jest?! Koszmar!!! Estetyka lepkich bud ze Stadionu XX – lecia! Po co miałby się ktoś tutaj fatygować? Dobrze, że ta inicjatywa wygasła zanim się utrwaliła.

To był Jazz!

Dziś Mysia Wyspa jest miejscem choć trochę zbliżonym do tego z lat ’30 i ’40-tych ubiegłego wieku. Miejscem, gdzie śmiało mogą kulturalnie wypocząć całe rodziny. Zrelaksować się od zapracowanych i zaganianych dni. Gdzie można swobodnie wyskoczyć po pracy rowerem i się dobrze bawić.

W niedzielę 1 lipca na Mysiej Wyspie odbył się koncert Jazzowy. Zdaje się, że wszystko jest na swoim miejscu. Polecam każdemu. Wspaniałe antidotum na współczesny muzyczny bełkot wylewający się z każdego sitka. Należy stosować raz na siedem dni w postaci serwowanego na żywo Jazzu tradycyjnego. Aż chce się krzyknąć: więcej Jazzu!!!!!

Krzysztof Kalisiak

REKLAMA

Przeczytaj take: