Dzi jest wtorek, 16 kwietnia 2024 roku
Imieniny obchodzi: Cecylian, Bernadeta, Julia, Ksenia, Erwin, Biruta

AKTUALNOCI

PRACA    OGŁOSZENIA    

REKLAMA

Dobrze, że powiedział...
Dodano: 2012-09-13 21:10:22

Wpis Janusza Korwina- Mikke na jego blogu wywołał lawinę komentarzy. Zbulwersował wielu. Nie trzeba pewnie nikomu przypominać, że polityk ten po raz kolejny obraził ludzi niepełnosprawnych. Tym razem wyraził swoją opinię na temat sportowców i paraolimpiady. Na szczęście okazało się, że jest to opinia wyodrębniona. W świetle tego, co w związku z tym dzieje się w mediach warto spojrzeć na to z perspektywy niepełnosprawnego sportowca. O komentarz poprosiłam Reprezentanta Polski w Rugby na wózkach – Arkadiusza Henicza, powiązanego z naszym miastem poprzez działalność na rzecz niepełnosprawnych.

Arek jest niepełnosprawny od 5 lat. W wieku 22 lat niefortunnie skoczył do wody i trafił na wózek. Nie zamknął się w domu i od razu szukał sposobu na dalszą aktywność fizyczną. Jedna z rehabilitantek podpowiedziała mu, że jest coś takiego jak rugby na wózkach więc pojechał do Szczecina i tak zaczął swoją przygodę. Ze Szczecina dostał się do drużyny Balian, a stamtąd już trafił do reprezentacji kraju. Jak, jako osoba niepełnosprawna, która uprawia sport, poczuł się słysząc słowa Pana Korwina-Mikke? „Z początku wzbudziło to we mnie złość, poczułem się niedoceniany jako sportowiec. Później stwierdziłem, że dobrze, że tak powiedział, bo w końcu zacznie być poruszany ten temat jako coś istotnego. Paraolimpijczyków jedzie połowa mniej, a biją rekordy świata, zdobywają więcej medali niż normalni olimpijczycy - a jakoś nigdzie to nie jest dostrzegane. Z jednej strony zrobił nam przysługę, bo np. w Kanadzie na Canada Cup, wyjdzie się na miasto i wszyscy wiedzą, że jest wielki turniej w rugby na wózkach, a Warszawie na Metro Cup jest kilka plakatów i nikt o tym nie mówi.”

W meczu rugby na wózkach bierze udział po czterech zawodników w drużynie. Gra się piłką do siatkówki, wymiary boiska są takie jak do koszykówki, a bramkę zdobywa się tak jak w rugby, czyli po przekroczeniu linii końcowej z piłką na kolanach. Są cztery kwarty po 8 minut. W zależności od sprawności ruchowej, każdemu zawodnikowi przypisana jest konkretna liczba punktów. Jest to sport dla osób z porażeniem czterokończynowym.

Na Paraolimpiadzie rugby na wózkach jest od 2000 roku. Do Londynu nie pojechała polska reprezentacja, ponieważ zajęła V miejsce na Mistrzostwach Europy, a kwalifikowały się tylko cztery drużyny.

Jeżeli chodzi o polską ligę rugby na wózkach to pojawia się ten sam problem co wszędzie – finanse. W tym przypadku do tego stopnia, że zabrakło w Ministerstwie środków na dokończenie sezonu. Nie został póki co rozegrany ostatni turniej, który wyłoniłby najlepszą drużynę. W tym roku kwestia kto okazał się najlepszy pozostaje nierozstrzygnięta, a najgorsze jest to, że nie wiadomo jak będą wyglądały finanse w przyszłym roku.

Oprócz gry w rugby, Arek udziela się również przy obozach Aktywnej Rehabilitacji, gdzie trafiają osoby świeżo po wypadkach. „Uczymy ich od podstaw poruszania się na wózku, rozmawiamy z nimi o niepełnosprawności, są też drobne porady prawne. Czuje satysfakcję, kiedy widzę, że taka osoba robi duży postęp i po powrocie do domu kontynuuje to, a nie zamyka się w domu i się rozwija. Budujące jest dla mnie to, że pomagam, że wiem, że warto pokazać, że można.”

Arek nie bierze do siebie słów Janusza Korwina-Mikke i nie przejmuje się nimi. On sam i jego życie jest dowodem na to, że można, że trzeba i, że nie ma między nami żadnych różnic, także w sporcie. Jesteśmy równi, wbrew temu co mówią niektórzy ludzie i o tym trzeba pamiętać.

Magdalena Uszyło

Arkadiusz Henicz ze zdobytym przez reprezentację Polski pucharem najwiekszego na świecie turnieju rugby na wozkach Bernd Best 2012



Foto: archiwum prywatne Arkadiusza Henicza

REKLAMA

Przeczytaj take: