Dzi jest pitek, 29 marca 2024 roku
Imieniny obchodzi: Wiktoryn, Wiktoryna, Helmut, Eustachy, Zenon

MOIM ZDANIEM - Andrzej Sochaj

PRACA    OGŁOSZENIA    

REKLAMA

MOIM ZDANIEM - Andrzej Sochaj:
Ryba psuje się od głowy

„RYBA PSUJE SIĘ OD GŁOWY” CZY POTRZEBA NAM NOWEJ SANACJI RZECZYPOSPLITEJ? „Nie!!! - dla sondaży w czasie kampanii wyborczych?”

Z trwożącym niepokojem coraz częściej można zaobserwować i widzę spadek kultury debaty publicznej, upadek moralny „elity” politycznej, (czy ona nią jeszcze jest?) Ostatnio jej świadkami moglibyśmy być, obserwując to, co się działo w sejmie, w wysokiej izbie, gdzie wysoka jest jedynie buta i arogancja niektórych jej członków; gdzie o wiele ważniejsze jest autopromocja i wystawianie na próbę swego przeciwnika, kto kogo czym i w jaki sposób sprowokuje, a nie to „rzeczywista roztropna troska o dobro wspólne naszej ojczyzny i pomyślności jej obywateli”, co powinno przyświecać tym, kogo ludzie ustawili na „świeczniku”. I co gorsza nikt w tej kwestii nie jest bez winy, ale też nie ma skutku bez przyczyny, którą upatruję „w środowisku” obecnej teraz u władzy koalicji. „Ryba psuje się od głowy?” Dlaczego?

„Wy jesteście solą ziemi, lecz jeśli sól starci swój smak czymże ją posolić? Zda się jedynie na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi?". Wielu z tych, co obecnie zasiadają w parlamencie pomylili wysoką izbę z kabaretem, jakąś szopką, urządzając tani spektakl pt.: „jak nie mówić rzeczowo o sprawach, które są w porządku obrad, a jedynie do rzeczy, czyli do mikrofonu”, aby bardziej mówiono tu i ówdzie, na takie inne sposoby, nie o ustawie, takiej czy innej, czy jest ona dobra czy zła, o bieżącej sytuacji społeczno-politycznej, o rzeczywistych problemach ojczyzny i jej obywateli i konkretnych pomysłach jej rozwiązania, tylko to się dzisiaj o zgrozo liczy: kto kogo bardziej obraził, „rzucił mięsem”, jaką głupotą się wykazał, aby o nim mówiono, troszcząc się jedynie o to, by nie przekręcano jego nazwiska, aby nie zniknął z firmamentu politycznego. Dlatego zatrważa mnie obecny stan debaty publicznej, gdyż obawiam się i mam wrażenie, ze już niebawem to rzeczywiście w sejmie na porządku dziennym rzucać się będzie „mięsem” lun jakimś „gównem” i to niekoniecznie w sensie metaforycznym, a lud oburzony znowu pójdzie na ulice, by upominać się o to, aby ci których wybrali zabrali się do poprawy Rzeczypospolitej i życia jego obywateli. Wielu ludzi „jedzie po bandzie”. Komu to ma służyć? Kto i czy aby nie krótkowzrocznie chce na tym zbić interes polityczny? Nie chciałbym , ale czy naprawdę potrzeba nam dzisiaj, aby pojawił się drugi marszałek Piłsudski? i rozpędził całe towarzystwo „wzajemnej adoracji” i dokonał nowego „przewrotu majowego”, by uzdrowić, dokonać sanacji naszej ojczyzny, a zwłaszcza kultury bycia, języka, sprawowania władzy na wszystkich jej szczeblach w naszej umiłowanej ojczyźnie. Tylko się mówi o standardach, o jakichś wartościach, wzorcach, ale jedynie się mówi, mówi, mówi, (takie bla, bla, bla, co wielu ludzi ma już dość i rzygać mu się chce od tej paplaniny, (i się dziwią, że ludzie nie płacą abonamentu RTV); słowem: żadnej rzeczowej, tak właśnie rzeczowej i konkretnej debaty o problemach doby obecnej i próbie uzdrowienia i naprawienia tego, co jest i należy w pierwszej kolejności zreformować, abyś ktoś chciał tu żyć w tej naszej ojczyźnie od Bałtyku aż do Podhala, gdzie nie stadiony, ale niejeden spośród posłów już oszalał i mówi z pianą na „pysku”, wyłączając rozum, a jedynie popuszczając lejce emocji, które powinien jednak trzymać na wodzy). Żyją według hasła: „Hulaj dusza piekła nie ma”; żyją tak, jakby Boga nie było (etsi Deus non daretur), jakby wszystko było im absolutnie wolno bez żadnych konsekwencji. Należy jednak pamiętać, że choć „wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi mi korzyść” (.?) A nie ma prawdziwej wolności bez odpowiedzialności. Czy warto się zeszmacić dla paru punktów procentowych? Nic, absolutnie nic konstruktywnego się nie czyni jeśli nie zbliża się jakieś wybory. Później coś się robi albo pozoruje działania, dzięki zgrabnemu PR’owi. Dlatego postuluję, aby przy każdych wyborach, kampanii wyborczej był zakaz umieszczania we wszelkich środkach masowego przekazu, uczelniach i innych miejscach wszelkich sondaży wyborczych, które kształtują wybór naszych obywateli. Bo obecnie jest tak, że ktoś może widzi kogoś godnego swojego głosu i na kogoś wartościowego, według niego by nawet zagłosował, aby dzięki środkom masowego przekazu i innym instrumentom, które kształtują opinię publiczną, które w większości są o w obcych rękach mogą, ale nie musza sugerować wyborcom, jak mają i powinni oddać swój głoś. Jeżeli bowiem sondaże wskazują tak a nie inaczej, to wielu ludzi, choć może by chciało, to nie odda swojego głosu tak jak by chcieli, lecz zasugerowani tym, że jego ewentualny kandydat czy też partia ma potencjalnie małe szanse na zwycięstwo to albo i nie idzie na wybory, bo nie ma na kogo głosować, albo oddaje głos na jedną z tych opcji, która cieszy się uznaniem reprezentacyjnej liczby osób, która wzięła udział w sondażu. Dlatego postuluję, aby wpisać do ordynacji wyborczej, że podczas kampanii wyborczej jest zakaz publikacji wszelkich sondaży, a jej złamaniem groziłoby nawet zamknięcie jakieś gazety, gigantyczny kary finansowe lub kara więzienia dla odpowiedzialnych przecieku takich informacji. Wtedy widzielibyśmy w końcu prawdziwą kampanię wyborczą, czyli konkretną, merytoryczną i rzeczową, a nie teatr, czy pokaz piękności. Skończyły się akcje typu „zabierz babci dowód”. Wtedy mielibyśmy do czynienia z prawdziwą demokracją, z prawdziwą wolnością wyboru.

Myślę, że nadszedł czas, aby się obudzić i odbudować wiarygodność urzędów w państwie od najwyższego do najmniejszego i tych , co na nich zasiadają w naszej ojczyźnie w oparciu o wartości najwyższe i te ludzkie i te chrześcijańskie. Bez Boga ni do proga. Inaczej cały kraj może pogrążyć się w chaosie. I nie pomoże w tym chociażby to, jakby Polska została w lipcu mistrzem Europy w piłce nożnej podczas Euro 2012, czego osobiście naszym piłkarzom i trenerowi F. Smudzie oraz nam samym z serca życzę.

Mam bowiem za złe, że władza zajmuje się sama sobą, bardziej dba o igrzyska niż o chleb dla naszych rodaków, o poprawę warunków ich życia, by było móc wieść je na co dzień bardziej godnie. By mogli żyć, istnieć, a nie jedynie wegetować. Mam wrażenie, że właśnie taki o to przekaz jasno i wyraźnie do ludzi dociera. Za dużo cennego potencjału ludzkiego w naszym kraju się marnuje. A lud jak zawsze oprócz słów woła o czyny, bo po owocach ich poznacie. A one jak na razie są mierne i sprawiają, że coraz mniej ludzi ma i czyje więź z nasza ojczyzną i czasami się pytam, patrząc na badania opinii społecznej czy to jest tylko czy aż 55 ogółu naszego społeczeństwa, które w razie zagrożenia zewnętrznego zechciałoby bronić wolności i niepodległości Polski, za którą taj wielu naszych przodków walczyło i poległo na przestrzeni ponad tysiąca lat naszej historii; historii, która stety lub niestety lubi się powtarzać. A częstokroć cały ten czas milenium to nie była dla nas sielanka. Mamy chwile którymi się szczycimy, ale wiele było też dramatów jak choćby rozbiory Polski i wegetacja pod zaborami.

Mówi się, że Polak mądry po szkodzie. Obyśmy znowu nie musieli powtarzać za poetą doby renesansu, Janem Kochanowskim, że:

„nowe przysłowie Polak sobie kupi,

że przed szkodą i po szkodzie głupi”.

Obym się mylił, utinam falsus vates sim” – „obym był fałszywym wieszczem”. Jak będzie? Nie jestem prorokiem. „Deus et dies” – Bóg i dni; Bóg i czas to pokaże, czy rozumni i na ile jesteśmy; dokąd zmierza ten świat i Polska oraz my jej obywatele oraz czy , i jak kochamy nasza ojczyznę , a nie jedynie własną kieszeń.

Andrzej Sochaj

REKLAMA