Dzi jest czwartek, 28 marca 2024 roku
Imieniny obchodzi: Aniela, Sykstus, Joanna, Antoni, Sonia

MOIM ZDANIEM - Paweł Dziedziul

PRACA    OGŁOSZENIA    

REKLAMA

MOIM ZDANIEM - Paweł Dziedziul:
SŁABA WÓDKA W MUSZTARDÓWCE

Programy motoryzacyjne oglądałem odkąd tylko sięgam pamięcią. A trochę w tej pamięci już mam. Motoryzacja zawsze była w kręgu moich zainteresowań, a im starszy byłem tym bardziej mnie to kręciło. I owszem w czasach mojego dzieciństwa, ciężko było na drodze spotkać Porsche czy Bugatti. Najwięcej było Polskich Fiatów 125 i Syrenek. Ale wiecie co?? Te auta też miały coś w sobie. Owszem – nie miały zaskakujących osiągów. Będąc szczerym – nie miały osiągów wcale. Ale miały duszę. Każdy egzemplarz który zjeżdżał z taśmy produkcyjnej miał jakąś drobną usterkę. Drobny mankament, który poznawał tylko jego właściciel i wiedział…wiedział, że tylko ten jeden jedyny egzemplarz się z nim boryka. I mimo tego, że nasza motoryzacja w owych czasach stała w kłębach dwusuwowych spalin, potrafiła mnie sobą zainteresować.

Gdy otwarto możliwości telewizji, zaczęto produkować różne programy. Dziennik Telewizyjny. Tydzień na Działce. Piątek z Pankracym. Ale dokładnie nie jestem w stanie przypomnieć sobie kiedy obejrzałem w drewniany pudełku pierwszy, rasowy, pełnokrwisty program motoryzacyjny. Wiem tylko, że to zdarzenie miało miejsce. Bardzo długo zastanawiałem się, dlaczego ten fakt uciekł z mojej pamięci. Cóż takiego stało się, że tak ważny fakt, gdzieś zatarł się w otchłani wspomnień. I nagle, olśniło mnie. Nie wiem jak wiele miało to wspólnego z burzą za oknem, ale stało się.

Powodem dla którego pamięć o tych programach uległa procesowi zapomnienia, było to że te programy, wszystkie, co do jednego były…nudne. Były tak bezpostaciowe, tak bez smaku, jak kubek kawy z automatu. Niby jest kubek. Niby jest zawartość. Ale jaka to jest zawartość??

I to, że moje wspomnienie o tamtych programach rozpłynęło się w czasie nie jest jeszcze najgorsze. Najgorsze jest to, że czasy się zmieniły. Zmienił się ustrój, zmieniali się prezydenci, zmieniła się telewizja, a programy motoryzacyjne nadal zostały na tym samym poziomie co 20 lat temu. Mają w sobie tyle polotu co ptak kiwi.

I tak – owszem – pokazują się coraz nowsze samochody. I fakt – w programach o nich pokazują coraz to nowsze Astony Martiny czy inne Ferrari. Ale co z tego?? W jaki sposób są pokazywane?? Opisy, cyferki, numery, cała ta paplanina o niutonometrach jest tak ciekawa jak czytanie książki telefonicznej. Jeśli będę chciał się dowiedzieć, jakie rozmiary ma bagażnik nowego Forda Mondeo natychmiast wejdę na stronę internetową producenta i w specyfikacji technicznej takie dane szybko odnajdę. Ja chce wiedzieć jak to auto brzmi. Chcę wiedzieć jak jeździ. Jaką ma moc??

Owszem – powiedzcie. Ale pokażcie ile frajdy może dać samochód który ma tyle mocy. Chciałbym zobaczyć, jak auto sunie bokiem w efektownym poślizgu. Chciałbym zobaczyć jak wjeżdża w ekipę filmową a ta pryska na boki. Chciałbym usłyszeć kilka ciętych uwag na temat producenta czy jakości wykonania. Chciałbym żeby prowadzący pokazał że to auto ma duszę. Że on ma duszę. I jaja.

Jestem namiętnym fanem programów motoryzacyjnych z Wielkiej Brytanii. Fifth Gear. Top Gear. Tak – głównie ten drugi. Oglądam tamte programy i widzę, że człowiek który siedzi przed obiektywem jest takim samym człowiekiem jak ja. Jeśli go coś wkurza – wyrywa kierownicę z deski rozdzielczej. Jeśli go bawi – zalewa się łzami ze śmiechu i wjeżdża w drzewo. Przeważnie większość oglądanych odcinków tych programów kończę na podłodze, tarzając się ze śmiechu. A jak śmieszne są nasze programy motoryzacyjne?? Są mniej więcej tak dowcipne i śmieszne jak występ tego niemieckiego papieża. Powiedzcie kiedy ostatnio rozśmieszył was jeden z naszych motoryzacyjnych dziennikarzy?? Ale tak, naprawdę. Tak do łez. No słucham?? Bo widzicie ja jakoś nie mogę sobie takiego faktu przypomnieć. Pamiętacie tego łysego kolesia w okularach jadącego Fordem Ka po bułki do sklepu??

Przepraszam – to miało być dowcipne?? Śmieszne?? Kto wam pisze te scenariusze?? Obrońcy krzyża?? I owszem – były pewne próby podejmowane przez ojca i syna w jednym z kanałów telewizji publicznej, by rozruszać tę dziedzinę dziennikarstwa, ale syn rozwalił cudze ferrari, przewrócił je do góry kołami i cały ten kierat stanął w miejscu.

Teraz pewnie odezwie się kilka głosów, że przecież nie mamy w Polsce takich warunków i budżetu jak brytyjscy dziennikarze. A ja powiem – i co z tego?? Inni pewnie się odezwą, że przecież bez sensu jest kalkowanie anglików. A ja powiem – i owszem, ale jako naród słyniemy z tego że umiemy kombinować i że nie brakuje nam inwencji twórczej. Przecież - do cholery – to Polacy rozgryźli enigmę. Dajemy światowi jednych z najlepszych operatorów kamer, którzy dają z siebie wszystko w Hollywood. Daliśmy światu takich ludzi jak Karol Wojtyła, Adam Małysz czy Mikołaj Kopernik. Czy naprawdę wszystko na co nas stać, to kilku gości którzy i owszem – potrafią jeździć samochodami, ale pokazać jak są fascynujące – już nie?? Jeśli tak, to jedyne czego możemy się już tylko spodziewać to program motoryzacyjny ks. Rydzyka w telewizji TRWAM. Uchowaj Boże.

REKLAMA