Dzi jest pitek, 29 marca 2024 roku
Imieniny obchodzi: Wiktoryn, Wiktoryna, Helmut, Eustachy, Zenon

MOIM ZDANIEM - Paweł Mikołajewski

PRACA    OGŁOSZENIA    

REKLAMA

MOIM ZDANIEM - Paweł Mikołajewski:
Czary narodowe - wspomnienia z meczu Polska - Rosja

Wiele lat wszyscy musieli�my czeka� a� wielka pi�ka zawita do naszego kraju. Przez jeden miesi�c, niemal na wyci�gni�cie r�ki, mieli�my pi�karskie �wi�to - Polski, Ukrainy i przede wszystkim ca�ej Europy.

Odliczali�my lata, potem dni, a potem marzyli�my o biletach. A wszystko po to, by chocia� przez 90 minut by� tym dwunastym zawodnikiem, t� cz�stk� narodowej dumy, kt�ra zdziera swoje gard�a, mobilizuj�c dru�yn� do jeszcze wi�kszego wysi�ku, do gry, do upad�ego, do ostatniego gwizdka.

Mnie uda�o si� spe�ni� swoje marzenie, by�em na Stadionie Narodowym, na jedynym pi�knym meczu polskiej reprezentacji w tym turnieju. Ogl�da�em na �ywo nasz� walk� z dru�yn� Rosji. Jak trafi�em do tego grona szcz�liwc�w? Droga do mojego Euro by�a niezwykle d�uga,CallOmega bo dzia�aczem PZPN nie jestem, z Grzegorzem Lato si� nie znam. I nigdy w totka nawet "czw�rki" nie trafi�em.

Na szcz�cie jestem cz�onkiem Klubu Kibica Reprezentacji i mam serdecznego przyjaciela, kt�ry wygra� nam bilety, zupe�nie uczciwie, w ostatnim przedturniejowym losowaniu... Mia� ch�op szcz�cie, bo cz�onk�w Klubu by�o 100 000 i tylko 2000 bilet�w, a w�r�d nich dwa nasze... Co ciekawe informacja o tym, �e zdobyli�my wej�ci�wki na mecz Polska - Rosja dotar�a do mnie w dniu moich urodzin!

Na tej informacji zaprzestan� pisa� o sobie, bo g��wnym bohaterem tego� felietonu jest Stadion Narodowy w Warszawie i ta atmosfera, kt�ra wtedy panowa�a...

Co ciekawe, mimo �e przep�acony, z ciekn�cym dachem, zepsutymi schodami, brakiem ��czno�ci i wielk� nagrod� dla prezesa, to jednak kiedy przekracza si� jego progi serce zaczyna bi� szybciej, dech zapiera i z ka�dego marudnego Polaka wyciska nieodkryte pok�ady dumy.

Tak by�o i tym razem. Nawet pusty stadion przyt�acza swoj� wielko�ci�, przyk�adem wspania�ej in�ynierii, wisz�cych konstrukcji dachu, bia�oczerwonych krzese�ek i tego d�wi�ku, kt�ry wkrada si� w ka�dy zakamarek naszej duszy, powoduj�c �e stajemy si� cz�ci� ca�ego spektaklu.

Tego dnia w Warszawie by�a pi�kna pogoda, chocia� ju� od rana czu� by�o, �e grzmi i zbieraj� si� chmury. Z ca�ej Polski, pod�adowani informacjami kt�rymi karmi�y nas media, do Warszawy zje�d�a�y si� grupy "kibic�w", kt�rzy koniecznie chcieli pokaza�, �e mistrzami na boisku nie jeste�my, ale ju� poza nim, to lepszych nie ma. Nasi pseudokibice chcieli koniecznie zademonstrowa� w�asne zrozumienie s�owa patriotyzm i bi� ruskich - jak nie we wspomnianym meczu, to chocia� przed, lub po... Im by�o oboj�tne.

Media karmi�y nas fa�szywymi plotkami, �e niby 12 czerwiec, to rocznica wygnania polskiej za�ogi okupuj�cej Kreml, �e niby prowokacja... Tak nam m�wiono, a tak naprawd� to Rosjanie nie wyra�ali za bardzo swojego przekonania o w�asnej sile. My kibice - tzw. "pikniki" spo�ywali�my razem piwo, tudzie� inne napoje, �piewali�my i razem szli�my w stron� stadionu, bynajmniej nie w marszu rosyjskim, bo wi�cej by�o bia�oczerwonych ni� tych drugich. My szli�my walczy�, ale na wiar�, �e Lewandowski i sp�ka poka�e swoj� si�� i strzeli o jedn� bramk� wi�cej.

Stadion przyci�ga� nas jak magnes, sznur ludzi pod��a� w jego stron�, by ju� w pierwszej minucie rykn�� Mazurka D�browskiego.

Czego� takiego nie prze�y�em jeszcze nigdy w �yciu, jak w wielkim ulu. Wkurzyli nas ju� w chwili, kiedy rozwin�li swoj� wielk� flag�, ale zaraz potem, kiedy tylko pr�bowali zagrzewa� swoich krzycz�c - "Rasija", to nasz Narodowy rycza� ju� tak g�o�no, �e a� "ciary" przechodzi�y.

Jaka rado�� zapanowa�a, kiedy ju� wydawa�o si�, �e jest jeden zero dla naszych, a tu podniesiona chor�giewka s�dziego. Ale nic, nie tracimy nadziei, dop�ki ten ma�y Rosjanin nie rozwia� naszych wielkich aspiracji. Schodzimy na przerw�, jaki� Chi�czyk pomalowany na bia�o-czerwono p�acze, �e ju� po nas... To by�a jedyna chwila, kiedy stadion by� odrobin� uciszony, do czasu kiedy Kuba pi�knie pokaza�, �e jeszcze w zielone gramy. Tylko trener jako� nie widzia�, bo mecz nie by� do wygrania.

Dopiero, kiedy jeste� na stadionie widzisz, co znaczy taktyka, ustawienie. Nasi ch�opcy byli tak cofni�ci, �e biedny Lewandowski nie m�g� nic zrobi�, stadion rycza� na Smud�, �eby robi� zmiany, a on nic... Jaki by� niedosyt, jaka wiara, �e wreszcie nie ma wstydu, a potem komunikat do rosyjskich kibic�w - "prosi si� o pozostanie na swoich miejscach 20 minut, po zako�czeniu meczu"... Chyba ju� by�o gor�co, ale my na stadionie byli�my w innej bajce, nam w g�owach hucza� jeszcze doping, w�asne przemy�lenia, i taktyka, kt�r� "schrzani�" trener. Nam "ruscy" nie przeszkadzali, bo my byli�my lepsi.

Kiedy tylko t�um znalaz� si� poza stadionem, mogli�my jeszcze raz poczu� dum�. On - ten Narodowy falowa� bia�o-czerwonymi �wiat�ami, pokazywa� Europie, �e Polska to dumny, nowoczesny i przyjazny kraj. My nie wiedzieli�my, �e nadal trwaj� b�jki, ale jak si� nie ma w g�owie, trzeba mie� w ustawce...

Powr�t do domu, by� d�ugi, ale w ka�dym z nas by�a nadzieja, �e jeszcze tylko "dokopiemy krecikom" i bramy raju si� otworz�... Ale nie otworzy�y si�, pozosta�y tylko wspania�e wspomnienia po Narodowym.

REKLAMA