Dzi jest czwartek, 25 kwietnia 2024 roku
Imieniny obchodzi: Marek, Jarosaw

AKTUALNOCI

PRACA    OGŁOSZENIA    

REKLAMA

Fenomen tłustego czwartku
Dodano: 2013-02-07 12:36:39

Tłusty czwartek to specyficzny dzień w roku, w którym Polacy wręcz oblegają cukiernie, stoją w ogromnych kolejkach, tylko po to aby zjeść w ten dzień pączka, a najczęściej kilka.

Ten wyjątkowy czwartek to ostatni czwartek przed wielkim postem. Dlatego w tradycji traktuje się go, jako ostatnią okazję przed środą popielcową, do najedzenia się do syta.

Później ze względów religijnych, aż do Wielkiego Czwartku, trzeba żyć we wstrzemięźliwości. Nie chcę podważać niczyich uczuć religijnych, ale czy naprawdę takie są współczesne pobudki, aby najeść się czymś wysokokalorycznym? Chyba jednak nie.

Ludzie, w większości przyzwyczaili się do tego, że właśnie tak wygląda ostatni czwartek karnawału. Dzieciom nikt nie tłumaczy co to za dzień, a one od małego urządzają sobie konkursy kto zje więcej.

Zresztą nie tylko one. Dorośli również nie szczędzą sobie i jedzą, a co?! I czy myśli się o tym, że zaraz będzie post i będzie trzeba się ograniczać? Odnoszę wrażenie, że nie.

Mnie nikt nie uświadamiał po co i dlaczego istnieje ten tłusty czwartek. Zresztą szczerze, nigdy nie odczułam żebym w czasie postu musiała sobie czegoś odmawiać. I chyba większość z nas nie traktuje postu tak, jak kiedyś nakazywała tradycja. Żyje się normalnie. Myślę, że nieliczni stosują się ściśle do jakiegokolwiek rygoru tych „czterdziestu dni”.

Nie wiem, czy można tak powiedzieć, ale aktualnie ludzie po prostu nie mają czasu przykładać wagi do tego, by jeść mniej, a przynajmniej skromniej, czy żeby po prostu żyć w sposób bardziej wyciszony. Praca absorbuje na tyle, że przeważnie kończy się na szybkiej wizycie w restauracji. I co, przy zamówieniu trzeba by zaznaczyć kucharzowi, żeby zrobił porcję mniejszą, albo mniej wymyślną? Nikt o tym nie myśli i nikogo to nie dziwi.

A tłusty czwartek to najzwyklejsza okazja, aby sobie pofolgować. W innych krajach również funkcjonują podobne „święta”, jednak organizowane są bezpośrednio przed popielcem, czyli we wtorek, w ostatni dzień karnawału. Wtedy Brytyjczycy czy Australijczycy jedzą naleśniki, a Amerykanie donuty – pączki z dziurką. Wszystko kończy się wielką imprezą, zwaną Mardi Gras.

Jednak to u nas w kraju można zaobserwować istny szał na punkcie tych słodkości. Ale skąd ten fenomen? Czemu funkcjonuje aż na taką skalę? Bo po prostu się przyzwyczailiśmy. Co roku w ten szalony czwartek każdy obywatel zjada statystycznie 2 pączki. Zostawiamy w cukierniach miliony złotych. Dosłownie. W przeliczeniu, za pieniądze wydane na pączki, można kupić kilkaset dwupokojowych mieszkań w większych miastach Polski. To normalne? Nie – szalone!

Ale komu to przeszkadza? Nie sprawia radości? Kto nie urządza sobie zabaw ze zjedzeniem pączka bez oblizywania się? Może nie kieruje już nami motyw ostatniego czasu przed postem, ale i tak wszyscy poddają się pączkowej manii. Ostatecznie ten dzień to po prostu wielkie święto polskiego pączka – a wiadomo, Polacy lubią świętować.

Magdalena Uszyło

REKLAMA

Przeczytaj take: