Dzi jest pitek, 19 kwietnia 2024 roku
Imieniny obchodzi: Adolf, Tymon, Wodzimierz, Konrad, Leon, Leonia, Tytus

MOIM ZDANIEM - Paweł Dziedziul

PRACA    OGŁOSZENIA    

REKLAMA

MOIM ZDANIEM - Paweł Dziedziul:
PAMIĄTKA Z WAKACJI

Jestem fanem literatury pana J. Clarksona. I jeśli miałbym coś zabrać ze sobą na bezludną wyspę, na pewno byłyby to jego książki. Bawią, uczą, pokazują życie i podrzucają pomysły na rozwiązanie problemów. Ów angielski dżentelmen, w jednym ze swoich felietonów, napisał, że nigdy nie sądził, że jego teksty mogą mieć wpływ na kogokolwiek. Na ukształtowanie czyjegokolwiek spojrzenia na świat, czy dokonania jakiegoś mniej lub bardziej życiowego wyboru. A jednak, okazało się inaczej.

I nigdy, zaklinam się na wszystko co święte, nie sądziłem, że i mnie ten problem dotknie. Byłem przekonany do bólu, że moje felietony zostają przeczytane i w sposób oczywisty zapomniane. Bo przecież kto zawracałby sobie głowę jakimiś tekstami felietonisty-krytyka. A tu proszę. Właśnie dziś dowiedziałem się, że moje artykuły w OS jednak do niektórych docierają. Że jednak, jednym moim zdaniem jestem w stanie zatrzymać ziemię i ruszyć słońce. Że dzięki temu co napiszę zakwitną pierwsze, wiosną pachnące pierwiosnki, a smutni ludzie na ulicach zaczną się szerzej uśmiechać. Hurra! Moje ego właśnie przybrało na wadze. W związku z powyższym, zamierzam dziś opisać następnego potwora gryzącego polskich kierowców. Fotoradary. A nóż, uda się znów napisać coś co podbuduje mi ego??

Niedawno, dosłownie tydzień czy dwa temu natknąłem się na obrazek ze strony internetowej, zwanej DEMOTY. Na zdjęciu widniał jeden ze szczecineckich Strażników Miejskich, rozstawiający fotoradar. Podpis pod zdjęciem brzmiał: ”Szczecinek. Tu zawsze zrobią ci zdjęcie z wakacji. Wysyłka do domu gratis!”. Temat fotoradarów od zawsze gryzł mnie bardzo mocno. Co ciekawe, jako kierowca nigdy, ale to przenigdy nie dostałem takiej pamiątki. Ba, nigdy nie dostałem mandatu za przekroczenie prędkości od posterunkowego Krawężnika, choć jak każdy, w warunkach które na to pozwalają, lubię nieco rozgnieść pedał gazu w podłodze. Jednakowoż podkreślę raz jeszcze, że nigdy nie dałem tym rządowym hienom zarobić ani grosza. Ale gryzło mnie to zawsze. Bo zawsze wkurza mnie, gdy ktoś próbuje zbić majątek kosztem obywateli naszego kraju. Dodam, że coraz biedniejszych obywateli. Prawda jest taka i głośno o tym coraz częściej, że sieć sprzętu do fotografowania kierowców przekraczających prędkość jest rozbudowywana, w celu podreperowania budżetu kraju. A ja się na to nie zgadzam. A ja się pytam dlaczego? Bo rząd Tuska, poplecznicy Jarosława i ta cała, naszej kasy żądna chołota, żrąca za nasze pieniądze jest za tępa, żeby wymyślić jakiś inny sposób łatania dziury w finansach państwa? Oj, nie…ja wiem, że i oni i ja znamy odpowiedź. Musieliby wywalić, ze swej rozdętej jak owczy pęcherz administracyji połowę (nie ważne czy tę ładniejszą czy nie – nie chcę być posądzony o seksizm). Tej połowie która zostanie, obciąć dochody również o połowę (co najmniej). I nie dawać nagród. Ale obawiam się, że tak się nie da. Bo jak wytłumaczyliby potem zwolnienie córki siostry szwagra przed rodziną? Przecież to byłoby niehumanitarne żądać tego od nich. Kiedyś jeden z polityków powiedział, że lepiej zabrać milionowi biednych złotówkę, niż tysiącowi bogatych dziesięć złotych. I teraz, mimo, że ogólnie ów polityk i jego prostackie podejście do pewnych tematów, jest szeroko w III RP krytykowane, tej jednej zasadzie hołdują wszyscy, którzy mają okazję do koryta się dopchać.

Pewnie za chwilę ktoś głośno krzyknie: „…fotoradary podnoszą bezpieczeństwo…!”. Na co ja zaśmieję się i równie głośno odkrzyknę: BZDURA!! Gdyby w jakikolwiek sposób fotoradary miały poprawiać bezpieczeństwo, to stawiano by je w miejscach naprawdę pożytecznych. Przed szkołami, dajmy na to. Przed przedszkolami przydały by się jeszcze bardziej. Oczywiście, miałyby jak najbardziej sens w niedziele w okolicach kościołów. W dni targowe w okolicach rynku. W okolicach ratusza, gdzie jeżdżą dość często nasi radni. Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Tak ów sprzęt stawia się w każdym, zachodnim, cywilizacyjnym kraju. Niestety, ktoś u władzy ubzdurał sobie, że jedyny sposób na poprawienie bezpieczeństwa na polskich drogach to stawianie aparatów na długich prostych. W bezludnej okolicy. Albo jeszcze lepiej, przy tablicy wjazdowej do danego miasta. Na długiej prostej. W równie wyludnionej okolicy. Owszem zgodziłbym się z tą teorią, gdybym widział fotoradary również w miejscach które opisałem wyżej. Niestety, takiego cudu, to jeszcze na oczy nie widziałem.

Dodatkowym wrzodem, na obolałym już tyłku społeczeństwa jest to, że fotoradary rozstawia Inspekcja Transportu Drogowego. Która to Inspekcja, powiedzmy sobie szczerze, bardzo często nagina przepisz ruchu drogowego, tylko po to by narobić jak najwięcej fotek. Jedyny rozkaz jaki dostają rano, to: „Pojechać. Ustawić pojazd wyposażony w fotoradar w jakimś beznadziejnie głupim miejscu. Kimnąć się godzinkę. Wrócić do bazy z jak największą ilością zdjęć.” A właśnie… dziś widziałem film, na którym internauta nagrał ustawiony pojazd ITD, który do złudzenia ma przypominać – i przypomina – pojazd techniczny generalnej dyrekcji dróg. A to już jest granie poniżej pasa. Jako żywo przypomina to głośną już sprawę sprzed kilku lat, gdy to w całej Polsce Straż Miejska/Gminna bunkrowała fotoradary po śmietnikach.

Cóż więc pozostaje mi doradzić kierowcom? Hmm. Dopóki ktoś mądry nie pomyśli o stawianiu aparatów w sensownych miejscach, pilnować się. Zdjąć nogę z gazu. A zaoszczędzone w ten sposób pieniądze, oddać w niedziele, w kościele na tacę. Ale co ja tam wiem? W końcu to kolejny tekst na który nikt nie zwróci uwagi.

Paweł Dziedziul

www.tractioncontrol.blog.pl

REKLAMA